Choć święty Paweł napisał ten List prawie dwa tysiące lat temu, to czytając go dziś, możemy odnieść wrażenie, jakby został wysłany do nas wczoraj, tak jest aktualny. Przez minione wieki Kościół przechodził przez niejedną burzę i trzęsienie ziemi. Otóż ponad dwa tysiące lat temu na świat przyszedł Jezus. Wedle nauczycieli ruchu Antrovis, był on synem Hebrajczyka Gotlieba oraz Polanki, uprowadzonej przez Hebrajczyków spod góry Ślęży. Sięganie do legendarnej zamierzchłej przeszłości, by uzasadnić całkiem realną grabież obcych ziem i wyzyskiwanie żyjących tam ludów, nie było zresztą niczym nowym w niemieckiej polityce. Podbój Polski i eksploatację Słowian tłumaczyli tym, że nieomal dwa tysiące lat temu w części kraju żyły plemiona uważane za germańskie. Vay Tiền Nhanh. "Bóg się rodzi, moc truchleje" najbardziej białostocka z polskich kolęd. Czy gdyby jej autor, Franciszek Karpiński, żył 200 lat później, nie powinien zaczynać poloneza słowami: "Do galerii hej, ludkowie, do galerii, bo tam cud… przeceny". Czyż nie od tego za sto lat nam potomni będą opisywać istotę zwyczajów i obrzędów świątecznych początków XXI wieku? Czas przedświąteczny, bez względu na szerokość geograficzną zachodniej cywilizacji, rykoszetem rodzi absurdy. W pogoni za wszelkiego rodzaju poprawnością zatraca się zdrowy rozsądek, niekiedy zdolność racjonalnego myślenia. W tym roku chyba najbardziej udowodniły to władze New Jersey. Zabroniły swoim uczniom śpiewania kolęd podczas tradycyjnych, szkolnych koncertów bożonarodzeniowych. Powód: muzyka religijna nie może być częścią podstawy programowej. - Naszą misją jest wspieranie bogatej i cudownej rozmaitości naszych dzieci i społeczności lokalnych. Mamy nadzieję, że będziemy dzielić się radością podczas zimowych koncertów szkolnych, które są częścią naszej tradycji - przytacza uzasadnienie decyzji władz serwis. Zamiast koncertów bożonarodzeniowych miały się odbywać tzw. zimowe koncerty, a w rolach głównych wystąpią Śnieżynka, renifery, Mikołaj. Na opisujące narodzenie Jezusa miejsca nie przewidziano. W zasadzie nic nowego, podobnie było dwa tysiące lat temu w Betlejem. Taki ostracyzm władz szkolnych New Jersey zadziwił nawet prawników specjalizujących się w kwestiach obrony wolności religijnej. Przypominali oni, że w przeszłości sądy wielokrotnie stwierdzały, iż szkolne chóry mogą wykonywać pieśni religijne, ponieważ jest to zgodne z amerykańską konstytucją. Tym bardziej, że dzieje się to w przededniu świąt. Tyle że Amerykanie zakazując kolęd, paradoksalnie, mieli się na kim wzorować. Bo podobne odruchy prątkują od lat na Starym Kontynencie. Przenieśmy się do starej, poczciwej Anglii, która może poszczycić się pięknymi i nastrojowymi pastorałkami i kolędami. W 2008 roku w Corringham nie dopuszczono szkolnego chóru do Zimowego Festiwalu. Powód: jego "zbyt religijne" kolędy mogłyby urazić mieszkańców odmiennych religii i kultur. Dawniej był to zresztą Festiwal Bożonarodzeniowy, ale nazwę zmieniono już kilka lat wcześniej - by nie narazić mieszkańców odmiennych religii i kultur. Inny przykład z tego samego grudnia, z tego samego kraju. W galerii handlowej w Hemel Hempstead odwołano tradycyjny skautowski koncert kolęd, by nie stwarzać zagrożenia w razie alarmu przeciwpożarowego. Z kolei w Londynie lokalne władze zakazały dyrekcji jednego z domów towarowych kolęd na ulicy, gdyż mogą ogłuszać przechodniów i powodować chyba przebił wielebny z Blandford Forum, który zakazał parafian śpiewać w kościele kolędy "Oh Little Town of Bethlehem". Powód: po swej pielgrzymce do Ziemi Świętej duchowny uznał, że Palestyńczykom w Betlejem dzieje się tak źle, iż radosna kolęda jest może powiedzieć, że to świat zachodni, nas to nie dotyczy. Bo odporność na owe zakusy cementuje związek kolędy ze wspomnieniami z dzieciństwa oraz jej polskość. Jak pisała na swoim blogu internautka Astraja nigdzie na świecie ten rodzaj pieśni religijnej, ale i świeckiej zarazem, nie stał się tak ogólnie przyjętym i umiłowanym, jak na polskiej ziemi: - "Wspomnienia gwiazdki, wieczerzy wigilijnej, drzewka; wspomnienia tak na wskroś rodzinnego święta; wspomnienia tak działającej na wyobraźnię pasterki w mroźną, wyiskrzoną noc księżycową. Pośród innych pamiątek z dzieciństwa te są może najczystsze, najpiękniejsze, najbardziej wolne od wszelkiego zła, i to one najsilniej zachowują się w naszej pamięci. Wraz z nimi przechowuje się w naszej świadomości i pieśń kolędowa, tak integralnie z nimi spojona. Ale przecież i u innych narodów święto Bożego Narodzenia jest także świętem typowo rodzinnym, zostawiającym w duszy dziecka niezatarte wspomnienia. Istotnym powodem, że dla Polaków kolęda stała się czymś tak cennym, jest to, że jej rozwój poszedł dziwnie szczęśliwą drogą. Na drodze swego dojrzewania przesiąkła ona na wskroś całym szeregiem bardzo charakterystycznych pierwiastków duszy narodowej. Zawarła się w niej - zarówno w tekście, jak i melodii - dostojność i skupienie duchowe, bujny sarmacki temperament, słowiańska zaduma i tęsknota, rzewność i czułość, wesołość i melancholia zarazem".W czasach homo digitalicusa nie trzeba jednak mniej lub bardziej sformalizowanych nakazów, by przekonać się, że i ta wydawałoby się oparta na trwałych fundamentach logika tradycji zaczyna ustępować miejsce internalizacji trendów cywilizacyjnych odciskając swoje piętno na przestrzeni publicznej. Choć w zupełnie inny sposób niż na lat temu, jeszcze przed Wigilią, grupa licealistów śpiewała kolędę przed fontanna Rynku Kościuszki. Słowa i nuty jednak gdzieś umknęły w wielkiej, pustej przestrzeni. Pustej, bo potencjalni odbiorcy w tym czasie przenieśli się do galerii handlowych. To w tej przestrzeni publicznej dziś chyba najdłużej rozbrzmiewają kolędy i pastorałki, zazwyczaj przy okazji akcji charytatywnych. Niedzielny koncert na jarmarku to wyjątek potwierdzający regułę. "Bóg się rodzi, moc truchleje" najbardziej białostocka z polskich kolęd. Czy gdyby jej autor, Franciszek Karpiński, żył 200 lat później, nie powinien zaczynać poloneza słowami: "Do galerii hej, ludkowie, do galerii, bo tam cud… przeceny". Czyż nie od tego za dwieście lat nam potomni będą opisywać istotę zwyczajów i obrzędów świątecznych początków XXI wieku? Swoistym znakiem czasów jest także to, że kolędy niegdyś śpiewane przez miesiąc, dziś coraz częściej goszczą, przynajmniej w wymiarze publicznym, góra dobę po Wigilii. Po południu pierwszego dnia świąt zaczyna się przygotowywanie do codzienności: dyskoteka, wesele, koncert. Jeśli wsłuchamy się też w narrację zdigitalizowanej opowieści przedwigilijnej, to przekonamy się, że to, co powinno być współczesną refleksją nad tym, co wydarzyło się przed XXI wiekami, coraz bardziej tłumione jest przez celebrację przygotowań świątecznych. Świąt dla samych świat, a nie Bożego Narodzenia. Dziesięć dni temu na sesji rady miasta radny-senior Kazimierz Dudziński odniósł się do wizyty świętego Mikołaja z Rovaniemi, który w szpitalu rozdawał prezenty chorym dzieciom, a później na Rynku Kościuszki spotkał się z białostoczanami. Radny mówił tak: "Przyjechał do nas z Ja... z Laponii, z Finlandii, nie prawdziwy święty Mikołaj, tylko przyjechał po prostu człowiek stamtąd. Pięknie się prezentuje, jest w przebraniu, pięknie ubrany i tak dalej. Ale nie mówmy, że to jest prawdziwy święty Mikołaj. Ponieważ to wprowadza trochę taki zamęt. I ten dzieciak, który tego słucha, uwierzy w to: Ja widziałem świętego Mikołaja. Nie ma świętego Mikołaja, tylko jest Mikołaj, potocznie święty." W gruncie rzeczy radny nie powiedział nic obrazoburczego, co więcej wszystko zgodnie z tradycją i historią chrześcijaństwa, które w biskupie Myry żyjącym u zarania średniowiecza widzi odzwierciedlenie świętości cnót dobroczynnych. To chyba najpopularniejszy ze wszystkich świętych. Zarówno chrześcijaństwa zachodniego, jak i wschodniego. Do jego grobu we włoskim Bari, w rocznicę śmierci 6 grudnia, pielgrzymują setki pątników, w Białymstoku prawosławna katedra jest pod wezwaniem świętego Mikołaja Cudotwórcy - 19 grudnia wierni obchodzili jego wspomnienie. A jednak wystąpienie radnego-seniora na sesji rady miasta było niepotrzebne. Bo jako przedstawiciel odmiennej duchowo epoki nie miał żadnych szans na zrozumienie przez współczesnego homo digitalicusa. Ten zaś odebrał słowa radnego niemal jak nieczyste wersety w postrzeganiu idola współczesnej popkultury, który dzięki sprawnej promocji nie tylko praktycznie zastąpił w powszechnej świadomości tradycyjny wizerunek świętego Mikołaja biskupa i obcowania z nim, ale też coraz częściej utożsamiany jest z Bożym Narodzeniem. Stąd już być może tylko krok, by za kilkadziesiąt lat był ich jedynym desygnatem. Jako owoc zrodzony z nowej, świeckiej "Misiu", niezapomnianego Stanisława Barei, w scenie końcowej stary węglarz mówi do kompana, dlaczego nie może córce nadać imienia Tradycja: "Tradycją nazwać niczego nie możesz. I nie możesz uchwałą specjalną zarządzić ani jej ustanowić. Kto inaczej sądzi, świeci jak zgasła świeczka na słonecznym dworze. Tradycja to dąb, który tysiąc lat rósł w górę. Niech nikt kiełka małego z dębem nie przymierza. Tradycja naszych dziejów jest warownym murem, to jest właśnie kolęda, świąteczna wieczerza. To jest ludu śpiewanie, to jest ojców mowa, to jest nasza historia, której się nie zmieni. A to, co dookoła powstaje, od nowa, to jest nasza codzienność, w której my żyjemy". A potem klamra spinająca w postaci pastorałki Ewy Bem: "Ziemia spokojna i mądra, Ziemia sprawiedliwa, wszystkim ludziom szczodra".Te dwie sceny najpełniej odzwierciedlają grudniowy czas świąteczny. Co z niego zostanie za sto, dwieście lat, skoro dziś coraz częściej zaczynają się kruszyć jej najtrwalsze bastiony? Czy może to starszy mężczyzna z brodą ubrany w czerwony strój z saniami ciągniętymi przez zaprzęg reniferów będzie już jedynym powodem oczekiwania na nadejście Bożego Narodzenia?. A kolędy, nie dzięki zakazom, staną się nieobecne?. Dziś, mamy jeszcze to szczęście, że są co najwyżej dla nieobecnych (jak w tej autorstwa Szymona Muchy do muzyki Zbigniewa Preisnera"):A nadzieja znów wstąpi w nasNieobecnych pojawią się cienieUwierzymy kolejny razW jeszcze jedno Boże NarodzenieI choć przygasł świąteczny gwarBo zabrakło znów czyjegoś głosuPrzyjdź tu do nas i z nami trwajWbrew tak zwanej ironii losuCzytaj e-wydanie »Nieruchomości z Twojego regionu Jak nakazuje tradycja, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia odbyły się w naszym parafialnym kościele w Goświnowicach jasełka. Po wybiciu przez dzwon na wieży kościoła godziny 15:00, dzieci w piękny sposób przybliżyły zapisane w Ewangelii wydarzenia, które miały miejsce ponad dwa tysiące lat temu. Wierni mogli skupić się przeżywaniu wielkiego Cudu Narodzin Jezusa i rozważaniu słów proroka Izajasza, który mówił: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.” (Iz 9,5) Po występie, mali aktorzy zasiedli na widowni, a scenę zajęły panie z naszego lokalnego zespołu pod nazwą „Goświnowiczanki”, który zaraz po jasełkach dał popis swoich umiejętności. W repertuarze znalazły się znane wszystkim kolędy, a także pastorałki, które większość z nas słyszała po raz pierwszy w życiu. Zespół, pomimo debiutu zebrał ogromne brawa, o czym świadczył bis i towarzyszący mu aplauz. Całe Bożonarodzeniowe widowisko cieszyło się sporym zainteresowaniem, frekwencja dopisała, a zebrani widzowie chętnie śpiewali razem z dziećmi oraz z zespołem. GALERIA: /jaselka-2017tradycja, w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia odbyły się w naszym parafialnym kościele w Goświnowicach jasełka. Po wybiciu przez dzwon na wieży kościoła godziny 15:00, dzieci w piękny sposób przybliżyły zapisane w Ewangelii wydarzenia, które miały miejsce ponad dwa tysiące lat temu. Wierni mogli skupić się przeżywaniu wielkiego Cudu Narodzin Jezusa i rozważaniu słów proroka Izajasza, który mówił: „Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca, Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju.” (Iz 9,5) Po występie, mali aktorzy zasiedli na widowni, a scenę zajęły panie z naszego lokalnego zespołu pod nazwą „Goświnowiczanki”, który zaraz po jasełkach dał popis swoich umiejętności. W repertuarze znalazły się znane wszystkim kolędy, a także pastorałki, które większość z nas słyszała po raz pierwszy w życiu. Zespół, pomimo debiutu zebrał ogromne brawa, o czym świadczył bis i towarzyszący mu aplauz. Całe Bożonarodzeniowe widowisko cieszyło się sporym zainteresowaniem, frekwencja zdecydowanie dopisała, a zebrani widzowie chętnie śpiewali razem z dziećmi oraz z zespołem. GALERIA: Więcej wierszy na temat: Święta « poprzedni Dzisiaj dzień radości mamy Bo Jezusa znów witamy Jak co roku maleńkiego Na sianku narodzonego Choć to wszystko się zdarzyło Temu dwa tysiące lat On narodził się by przecież Zbawić cały ludzki Świat Dziś na sianku w żłobie leży Tradycyjnie więc należy Kolędować Jezusowi Matce Jego i Józefowi. I trzem królom co przybyli Kiedy gwiazdę zobaczyli. By pokłonić się dziecinie Której Jezus jest na imię Wolą Boga narodzony Z łona dziewicy Maryi Przybył z misją tu na Ziemię By odmienić ludzkie plemię. By się słowo w czyn zmieniło By nam się radośniej żyło Dziś w Betlejem narodziny Śpiewają całe rodziny. Dzisiaj w Betlejem.... Dzisiaj w Betlejem... (Mirosław Józef Wiśniewski) r. Napisany: 2010-12-24 Dodano: 2010-12-24 09:59:16 Ten wiersz przeczytano 681 razy Oddanych głosów: 2 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej »

dwa tysiące lat temu pastorałka